Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/96

Ta strona została uwierzytelniona.

88
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

mnie, jabym wcale z tego historyi żadnéj nie robił. Bogatych imienników, a po trosze może i krewnych, nie narażałbym sobie. Cóż to znowu tak złego, że dziecko biorą na opiekę i chcą je wyprowadzić na człowieka? Chleb pewny, znaczenie w świecie, edukacya. Z ich łaski Adaś, coby jak my całe życie w szaréj kapocie chodził, kto to wie? może kiedyś familii naszéj być protektorem. Co to dla panów trudnego? Dużo nas jest ze szlachty drobnéj i hałasujemy jak się należy, ale co my bez tych żółtobrzuchów zrobimy? zawsze oni przemogą! Darmo się borykać. A zadrzesz się jegomość z nimi znowu, to oni i jegomości i nas zetrą na miazgę... Jabym tego nie czynił, pojechałbym do Warszawy submittować im, poznać, polecić im dziecko, i wróciłbym spokojny o los chłopca. Już mu oni zginąć nie dadzą... A któż to wie? bezdzietni, imię to samo, herb ten sam... Pomiarkujcie-no na chłodno panie Krzysztofie: ja się tam nie mam za rozumnego, jestem sobie prostym hreczkosiejem, ale zdrowy rozsądek tak dyktuje.
— Bracie Melchiorze — rzekł Krzysztof powoli, poglądając po twarzach przytomnych, których wystąpienie Melchiora wprawiło w widoczne zadziwienie i jakąś niepewność, z któréj strony była prawda, — tak się mówi, gdy się myśli tylko o chlebie i o rzeczach powszednich. Ale jest coś droższego nad chleb, majątek i błyskotki tego świata: to swoboda i godność człowiecza. Czyż sądzisz, że w tych łaskach pańskich, dworak i wychowaniec magnatów nie straci uczucia swéj niezawisłości, że mu piękna sukienka zapłaci za wrzody, które duszę jego obsiądą?
Pan Melchior ruszył tylko ramionami.
— Już ja tam z jegomością nie będę się spierał,