Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/102

Ta strona została uwierzytelniona.

94
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

— Z kimże się tu widujecie ze starych znajomych? spytała po chwili kobieta.
— A! z nikim! z nikim! nie chcę ich znać! odkaszlnął stary: to wszystko wydrwigrosze, a człek ubogi i niezabawny. Nie przyjdą oni do mnie darmo; czasem na maryasza kto z dawnych przydybie, ale to rzadko! A ktoby tam do starego niedołęgi chciał się wlec! Ja dalibóg słów znaleźć nie mogę na wyrażenie mojéj wdzięczności, że JWPani byłaś tak łaskawa... czyżem ja się mógł tego szczęścia spodziewać!
— Byłabym wcześniéj, ale Pamela dopiero pozawczoraj was odszukała, mój cześniku... Ot i wiecie z czém przychodzę i co myślę wam proponować?
— A cóż droga pani moja? zawołał rozczulony starzec.
— Ty tu pewnie najmujesz to mieszkanie i płacisz je drogo?
— A! drą mnie bez litości! toż to sto złotych na kwartał!
— Jabym ci dała i lepsze, i jaśniejsze, i zdrowsze darmo u siebie; jest ich tam dosyć próżnych, miałbyś u nas stół bez kosztu i lepszą usługę.
— Bóg zapłać! moja ty dobrodziejko — zawołał składając trzęsące się ręce cześnik — o! Bóg zapłać! Ale bo to wynosić się z temi mojemi rupieciami...
— E! toby ci się do tego dopomogło.
— O! złote wy macie serce, Bóg niech wam nagrodzi. Było mi u was tak dobrze, że człek nie zapomni do końca życia, nie tak jak u Krystyny, od któréj człek salwując życie uciekać musiał.
Julia snadź wiedziała, jak się cześnik rozstał z rodziną jéj współzawodniczki, rachować musiała na to, i podchwyciła zaraz: