Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/104

Ta strona została uwierzytelniona.

96
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

— A! moja mocia dobrodziejko! — wybuchnął cześnik, który patrzał oczyma okrutnie wyszczerzonemi na kasztelanową, sapał i słuchał jéj opowiadania z ciekawością wielką — jeśli też mężczyzna kołki sobie na głowie strugać daje, co on wart?
— Tak to ci się zdaje, pochwyciła Julia. Człek od dzieciństwa rozpieszczony przezemnie, sam na świecie, cóż ma począć z tym szatanem?
— A no, porzucić czarownicę — zawołał cześnik — porzucić.
— Nie, jeszcze tego zrobić nie może, odparła Julia; ale ująćby ją w kluby powinien czémś i poskromić.
Tu kasztelanowa przysunęła się z krzesłem bliżéj, prawie do ucha starca.
— A! pomóż mi mój cześniku — szepnęła — my we dwoje uratować go możemy: pozwól mi mówić.
Cześnik się straszliwie przeląkł.
— Ale, na miłego Boga! — krzyknął — co ja? ja nic nie mogę, stary nieszczęśliwy niedołęga!
— Słuchaj — rzekła kasztelanowa — ja wiem wszystko, ze mną powinieneś być otwartym. Byłeś świadkiem wielu spraw i rzeczy, wiem że XX. prześladowali cię i ścigali za jakieś pochwycone dowody ich domowéj sromoty. Gdybyś ty te dowody miał jeszcze!
Cześnik dziwnie przerażony, cały pobladł, słowa wymówić nie mógł, ale rękami trzęsąc i miotając się gwałtownie, protestował przeciwko domysłowi.
— Przecz czy nie przecz... ja wiem co wiem dodała kasztelanowa. Prześladowania od nich nie masz się co lękać, bo ja cię biorę w opiekę... Nikt wiedzieć o tém nie będzie co mi zwierzysz, bo nie użyję tego, aby ich zniesławić, ale dam człowiekowi w ręce