Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/107

Ta strona została uwierzytelniona.

99
DOLA I NIEDOLA.

— Będziesz u mnie, cóż oni ci zrobią?
Cześnik dumał.
— Mów, ile chcesz, a uczyń tę ofiarę dla mnie! błagała kasztelanowa.
— Ale ja nic nie mam, nic nie wiem — bełkotał znowu stary coraz ciszéj, miotając się w krześle z widocznym niepokojem człowieka, którego panująca namiętność poruszona została.
— Słuchaj cześniku, dodała Julia: za wiadomość szczegółową o tym wypadku, który ty znasz najlepiéj, o którym tylko głuche chodziły wieści, za jakikolwiek dowód przeciw niéj, ofiaruję ci tysiąc dukatów natychmiast, gotowych, brzęczących, daję ci pomieszczenie, stałe wygody, obronę, doktora mojego, lekarstwa. Nikt wiedzieć nie może i nie będzie, od kogo wychowaniec mój dostał papiery i szczegóły tego wypadku. Daję ci słowo i uroczyste zaręczenie, że téj broni nie użyjemy publicznie ani przeciwko niéj, ani przeciw jéj rodzinie.
Cześnik stękał, trząsł jeszcze głową, ale myślał głęboko. Zakaszlał się mocno, otarł wysiłkiem załzawione oczy, i odepchnął ręką cisnącą się pokusę.
— Tysiąc dukatów dla ubogiego człeka, piękny to grosz — rzekł jakby sam do siebie, — ale cóż kiedy ich nie mam jak zarobić!
— Tysiąc dukatów, cześniku, gotówką, nie na papierku... dodała kasztelanowa znowu. Jeszczebym ci dobrała takich obrączkowych, jakich w życiu nie widziałeś, co nie znały rąk i nożyczek, ani zielonego sukna, ani flaszki.
Cześnik aż się uśmiechnął, podniósł znowu oczy wytrzeszczone i krwawe.