Nazajutrz hrabina Adamowa wzięła najświeższy ekwipaż i najstaranniejsze ubranie od Łazarewiczowéj. Jadąc do swéj rywalki, chciała się też pokazać wesołą. świetną, młodą, dowieść, że małżeństwo nie przerobiło jéj na zadomowioną gosposię, ułożyć i twarz i umysł do swobodnéj rozmowy... Ów sławny policzek był już zupełnie zapomniany, przed sobą samą Krystyna tłómaczyła go uderzeniem, jak Talleyrand późniéj nazwał swój soufflet, un fameux de poing.
Julia wcale nie wystąpiła z przyjęciem dawnéj przyjaciołki, owszem pozostała umyślnie w ranném ubraniu; ale przyjaciele kasztelanowéj za wczasu wiedzieli o godzinie spotkania i głosili po mieście ową wizytę, a mnóztwo ciekawych gotowało się w téj porze meldować u drzwi hrabiny, aby widzieć powóz Krystyny własnemi oczyma i wyrzucić bilety. Staruszka starościna Z..., która miała być przytomna pierwszemu powitaniu, przybyła bardzo wcześnie, i oblizywała się już na samą myśl opowiadań, jakie miała z kolei wieczorem powtórzyć w kilku przyjaznych domach stolicy, i listów, które nazajutrz o tem należało