Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/110

Ta strona została uwierzytelniona.

102
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

a potém dodał: — i dajcie mi tam izdebinę u siebie, moja dobrodziejko.
— Zabieram cię zaraz — rzekła uszczęśliwiona kasztelanowa — przyszlę jutro jeżeli chcesz, i zaraz cię przewiozą do nas.
Cześnik uderzył się po głowie.
— Zapłacono z góry moja dobrodziejko! — zawołał! — jeszcze miesiąc do kwartału, trzydzieści złotych marnie przepadnie. Gdyby czas, możeby się udało komu odstąpić, choćby się parę złotych straciło.
— Już ja ci każę wyszukać kontrahenta, który powróci te trzydzieści złotych. Wyniesiesz się zaraz do mnie.
Cześnik trząsł głową uradowany.
— A jak się będę wynosił — dodał żywo — żeby też ta moja mizerya nie zwracała uwagi, moja dobrodziejko. Gdybyś była łaskawa szkatułkę sama kazała wziąć do karety, i żeby jaki wierny człek wynosił, bo to tam te papierzyska...
Mrugnął na kasztelanową, która się domyśliła, że w owéj szkatułce mogły być tajemnicze dowody sprawy zatartéj, teraz jéj do ratunku i zemsty tak potrzebne.
— Bądź spokojny, rzekła skwapliwie: jutro się ułoży wszystko.
Pożegnawszy go, Julia wyniosła się co rychléj z izdebki. Cześnik wstał cudem o swéj sile, aby ją uczcić przyzwoitym respektem, ale się trzymał krzesła, bo mu się ze znużenia, wzruszenia i wysiłku nogi gorzéj trzęsły niż kiedy.
Uśmiechem żegnała go piękna pani; wybiegła z mieszkania, i pełną piersią odetchnęła, wydobywszy