Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/118

Ta strona została uwierzytelniona.

110
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

się troszczyć o jutro, ani czuć teraźniejszości mocno nie umiała, poziewała więc tylko nieboga i ruszała ramionami.
Zobaczywszy przybyłych, Beatrix położyła palec na ustach uśmiechniętych, różowych i skłaniając główkę przed kasztelanem, dała mu znak, aby wszedł ostrożnie. Maluta chodził zawsze jak kot cicho, nie trzeba go było przestrzegać. Leonina tak była zajęta swą piosenką, że nic nie posłyszała; usiedli zaraz przy drzwiach.
Piękne dziewczę w białéj sukience marzyło przy klawikordzie; rączki jéj stąpały delikatnie po klawiszach, ostrożnie, jakby własnego snu przerwać się bały, a usta nóciły jakieś wspomnienie młodości. Z pośrodka mniéj wyraźnych westchnień występowało czasami amor mio, sospiri, dolente poveretto... a ostatni wyraz powtarzał się ciągłą zwrotką. Wszyscy uważnie słuchali... lecz powoli dumanie zwyciężyło muzykę, struny instrumentu drgać przestały, usta snuć tę przędzę cieniuchną.
Bravo! bravo! — odezwał się nagle i głośno Maluta.
Leonina zerwała się z krzykiem przestraszona, odwróciła i postrzegła kasztelana, który patrząc na nią, bił w dłonie... Cofnęła się, ujęła za klawikord, ale pomieszanie trwało krótką chwilę. Roześmiała się i zbliżyła do gościa, pytając go, czy umie po włosku? Szczęściem dla p. Adama, wyuczono go w Paryżu tyle tego języka, ile opera i świat wymagały. Nie rozumiał Danta, ale mógł się rozmówić z ładną dziewczyną! Język ten uchodził zawsze za jeden z najmilszych w świecie, tak nim słodko mówi się o uczuciu! tak dobrze śpiewa i szepce!