Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/13

Ta strona została uwierzytelniona.

5
DOLA I NIEDOLA.

szlochając, choć nie płakała. Samaś winna, tyś mnie na to naraziła, jam tak była nieszczęśliwa całe życie z moim poczciwym nieboszczykiem, uśmiechnęła mi się przyszłość, głowa zawróciła, serce owładło mną... Zdradziłam cię niegodnie... czuję, że gniew twój w pierwszéj chwili był słuszny: daruj mi, ja cię proszę jeśli chcesz na klęczkach, o przebaczenie, bądź wspaniałą.
— O! wszystko to zapomniane od dawna! odparła Julia z uśmiechem łagodnym. Ty wiesz, miłość nie może być nieśmiertelną, niestety! a zdradzona, jest jak głęboka rana, która jeśli nie zabije, to się zgoić musi... I ja cię proszę o przebaczenie za mój szał, za moją porywczość... wszystko to przeszło, zabliźniło się.
Wspomnienie zarumieniło lice Krystyny, bo było nowym policzkiem... Julia dokończyła:
— Ale powiedz mi Krzysiu, szczerze, otwarcie, jestżeś ty z nim szczęśliwa? jestżeś szczęśliwa?
Krystyna westchnęła.
— Ty inaczéj, ja inaczéj pojmowałam szczęście, innegom się spodziewała... Każdy ma to, czego pragnął, tworzy sobie czego pożądał. Twoje szczęście było w miłości niemożliwéj na ziemi, idealnéj, gwałtownéj, wyłącznéj, nie ludzkiéj; tobie potrzeba było anioła nie człowieka i uścisku, któryby trwał bez przerwy lat tysiąc... nie prawdaż?
— O! ja tak byłam śmieszna! sama to czuję! z goryczą odparła Julia.
— Widzisz! ja czego innego pragnęłam — kończyła pierwsza — ładnego, miłego, niegłupiego towarzysza w podróży, któryby mi był posłuszny i czynił co ja chcę, któryby mi przypadł do smaku, z któregobym