Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/134

Ta strona została uwierzytelniona.




Nazajutrz ku wieczorowi rozeszła się po mieście wieść głucha, jeszcze w kształcie nieuzasadnionéj i dobrze nierozwiniętéj plotki, że pan kasztelan Adam O... miał się rozstać z żoną. Jedni powiadali, że wyjechał z Warszawy; drudzy, że się wyniósł ze wspólnego mieszkania; inni przeczyli jeszcze rozsianéj pogłosce, utrzymując, że wszystko jest fałszem.
Było jednak jakieś prawdopodobieństwo w téj gawędzie, gdyż bramy domu stały cały dzień uparcie zamknięte i nikogo nie przyjmowano: ani sama pani, o któréj mówiono, że chora, ani pan, o którym powiadano, że go w domu nie ma.
Nie dziwiła tak bardzo nikogo ani sprzeczka małżeńska, ani nawet prawdopodobne rozstanie się małżonków, bo naówczas rozwody były pospolite i weszły w obyczaj wieku. Wiemy, iż zawierając kontrakta małżeńskie, miano zawsze na widoku nietylko możliwość złamania ich, ale prawie nieuchronne zerwanie; opisywały się więc obie strony bardzo troskliwie na ten wypadek. Zresztą samo to małżeństwo dosyć dziwacznie skojarzone, należało z natury swojéj do tego rodzaju związków, które nie mają w sobie podstawy