Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/141

Ta strona została uwierzytelniona.

133
DOLA I NIEDOLA.

— Niezmiernie... to prawda! Po bytności u ciebie będą i mnie badali pewnie, co mam mówić?
— O! tak jak najprościéj, coś widziała, co słyszałaś odemnie. Zresztą nie wątpię, że przez przyjaźń dla mnie ubrać to potrafisz przyzwoicie, i nie przedstawisz dla mnie krzywdząco.
Nastąpiły żywe gorące oświadczenia czułości i przyjaźni, uściski, westchnienia, ubolewania. Krystyna jednak zawsze ostrożna, nie rozczuliła się do zbytku i nie dała sercu otworzyć się do głębi.
Napróżno zręczna de Rive zabiegała ze wszystkich stron, pragnąc się czegoś od niéj ciekawszego dowiedzieć; Krystyna grała swą rolę chłodno, dumnie, z rezygnacyą zadziwiającą. Całą więc zdobyczą téj rozprawy było potwierdzenie wiadomości o rozejściu się małżeństwa i sprawie rozwodowéj wniesionéj do konsystorza.
Ciekawość ludzka nienasycona tém, zwróciła się na obie owdowiałe postacie, które tak same przecię, obyczajem wieku, pozostać nie mogły. Ze zbliżenia się kogoś do nich lub ich do kogoś wnosić się gotowano, co spowodowało to tajemnicze zerwanie. Na wszystkich przesmykach zasadzeni łowcy, chciwi prawdy, pokrytéj dziwnie grubą zasłoną, czekali ich z nabitemi ciekawością oczyma, ale musieli oczekiwać długo.