dokoła, przejął go jakiś chłód cmentarny i smutek.... Mieszkanie było dosyć obszerne, ale ponure i zatęchłe; jakaś atmosfera złowroga zdawała się wypełniać je i ciążyć nad niém. Po dawno wyszłym ztąd, podobno z trumną, lokatorze, zostały tylko pamiątki we wbitych gwoździach, w plamach na ścianach, w dziurach i zniszczeniu... Trzeba było z tych gruzów świat nowy utworzyć, zrobić wszystko, zakupić, obmyślić, urządzić...
W przedpokoju zastał poczciwego Jermaszkę ze zwieszoną głową, ze złamaną postawą, skrzyżowanemi rękami, oczekującego na swego panicza.
— A! to wy! chwalić Pana Boga! rzekł mu po cichu, całując go w nogę sługa. Już jesteśmy u siebie... to i dobrze.
Spojrzał na kasztelana, który był posępny i nie słyszał jego przemówienia.
Jermaszka wprzód prześladowany, tu się czuł jakoś panem, i uśmiechał się do swobodniejszéj przyszłości....
Uprzedzony p. Floryan, nadbiegł zacierając ręce.
— No! tabula rasa! zawołał na wstępie: ale z tego zrobimy godne pana pomieszkanie.
— Prawdę mówiąc szkaradna dziura... odparł pan Adam, ruszając ramionami.
— Czekaj pan! przerwał Maluta. Dziura to, nie przeczę, ale są okoliczności nas usprawiedliwiające... Mieszkanie to dla blizkości zamku zajmowali dygnitarze, jest znane z tego, ujmy nie czyni temu, który je najmuje, uświęcone zostało pobytem wielu znakomitych i dostojnych osób. Tłómaczy je zbliżenie się do osoby królewskiéj, do izby sejmowéj, do ogniska politycznego życia. To pierwsze. Zresztą wydaje się ono ohydne,
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/148
Ta strona została uwierzytelniona.
140
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.