Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/173

Ta strona została uwierzytelniona.




Nazajutrz po wieczorze u starościny, na którym Julia tak stanowczo w obronie swego wychowańca wystąpiła, bramy jéj domu były zamknięte, nie przyjmowała nikogo. Około południa zatoczyła się przed nie kareta, i choć służący przyniósł odpowiedź siedzącéj w niéj pani, wysłano go po raz drugi z przygotowanym bilecikiem na górę. Na kartce stały te słowa:
„Chère amie! Niezmiernie ważny interes zmusza mnie narzucić ci się koniecznie i prosić o chwilę rozmowy. Nie odmówisz jéj twojéj Krystynie.“
Lubo teraz wielki wstręt czuła Julia do dawnéj swéj przyjaciółki, nie było sposobu jéj odmówić; musiała otworzyć drzwi, choć niezupełnie skończona toaleta w obawę ją wprawiała, aby potém o niéj zbyt niekorzystnych nie szerzyła wieści.
Krystyna weszła z rozpłomienioną twarzą, nie rzuciła się jéj w objęcia jak dawniéj, stanęła, obejrzała drzwi i zaczęła drżącym głosem:
— Julio! raz jeszcze pomówmy szczerze, może to raz ostatni... Stajesz obok mnie jako przyjaciołka, krewna, czy przeciwko mnie z nieprzyjacielem? mów!