Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/174

Ta strona została uwierzytelniona.

166
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

— Cóż to jest? spytała kasztelanowa, zbliżając się do niéj powoli. Prawdziwie nie rozumiem cię.
— Ten człowiek — mówiła daléj Krystyna — ten potwór ślizki i zimny jak wąż, obie nas zdradził. Powinnyśmy podać sobie ręce, aby go zgubić; a ty, ty go bronisz przeciwko mnie, ty mu dodajesz siły i odwagi!
— Ja?
— Tak! wczoraj u starościny... coś zrobiła? Ocaliłaś go! Ty mnie wyzywasz!
— Krzysiu! odparła Julia spokojnie: wyzwanie nie od wczoraj istnieje. Ty wiesz, że go kocham i bronić jestem obowiązana... Nie wojnę ci wypowiadam, ale napastawana w nim, bronić się muszę i będę.
— Przeciwko mnie?
— Przeciwko tobie i wszystkim! przeciw światu, ludziom, bratu, ojcu memu, gdyby żył, przeciw losom!
— A! więc tak! krzyknęła Krystyna. Dobrze. Jasno więc położenie nasze określmy. Stajesz z nim przeciwko mnie Julio: to rozważ dobrze. Z rówieśnicy, krewnéj, przyjaciołki młodości, przechodzisz na wroga? pomyśl... i dla kogo!
— Nie mamże powodów? spytała Julia.
— Nie masz: on cię zdradził.
— Jam przebaczyła.
— Myślisz może, iż do ciebie powróci? ze śmiechem dzikim odparła Krystyna. On! to człowiek bez serca. Kupisz go sobie zapewne, ale w téj piersi nigdy nic bić nie będzie.
— Cóż kiedy w mojéj serce bije dla niego? szepnęła Julia.
— Moja droga — zapalając się coraz mocniéj wołała Krystyna — kocham cię, szacuję, zdumiewasz mnie,