Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/175

Ta strona została uwierzytelniona.

167
DOLA I NIEDOLA.

ale cię przestrzegam: jestem niezbłagana. Jeżeli bijąc jego, uderzę ciebie, nie będę winna.
— Nie będzie to pierwszy cios... odparła Julia z uśmiechem.
— Nie lękasz się więc mnie? urągasz?
— Owszem, i lękam się, i żal mi ciebie, że sobie trujesz życie.
— Życie nigdy nie jest słodkie: leję w nie ukrop nienawiści, aby po niém jak po ciepłéj wodzie nie womi... krzyknęła Krystyna, rzucając się gwałtownie.
Julia zbliżyła się ku niéj, a widząc ją drżącą z gniewu, ujęła za rękę; z oczu jéj płynęły łzy ciche; przyklękła przed nią, objęła.
— Krzysiu — zawołała — droga moja! pamiętasz, myśmy razem dziećmi niewinnemi biegały w cieniu drzew na Latoszynie... myśmy usypiały ze spojonemi pocałunkiem ustami, myśmy z sobą były szczęśliwe... W imię tych lat świętych, anielskich... przebacz mu! przebacz mnie! Słuchaj, chcesz ofiary — oto ją masz... łatwą i uległą. Prześladuj mnie, zrób ze mną co ci się podoba, zabij — ja już życia nie cenię... ale jemu przebacz! przebacz! Jam wszystkich tych nieszczęść przyczyną! jam jedna winna!
— Widziałaś kiedy, żeby kobieta przebaczyła? odparła podnosząc ją Krystyna. Przyrzekała niejedna darować winę, ale nie darowała jéj żadna! I jabym ci przysiądz mogła i zdradzić przysięgę! Żółć poleje mi się ustami, bom jéj pełna, nie — nie mogę! Tyś heroina — to pięknie; ale jam pospolita, dzika istota, jam barbarzyniec co przebaczyć nie umie, ja nie chcę, ja nie mogę zapomnieć!
— Jestżeś chrześcianką? wszak Chrystus przebaczył!