Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/180

Ta strona została uwierzytelniona.

172
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

bo w niéj jest całe życie moje. Reszta, to... to zemsta, to zabawka, to igraszka zmęczonego serca i rozdraźnionéj duszy.
Ty wiesz jak mnie kochała matka, czém ona była dla ludzi, czém dla mnie; ty jéj jak ja nie pamiętasz, a może też ją inaczéj ci odmalowano niż była. Matka moja był to anioł w ludzkiém ciele, dziecię pańskiego domu, które nigdy nie zaznało nieszczęścia, świata nie pojmowało innego nad ten, który widziało przez okna salonu, wykołysane szczęściem, dobre i słodkie jak ono. Pieszczoty i pomyślność zrobiły z niéj anioła. Piękna idealnie, nie miała czasu zestarzeć ani sercem, ani ciałem, zeszła do grobu z westchnieniem, ze łzą, z błogosławieństwem na ustach.
Gdyby ona była żyła!... a! i ja może stałabym się była do niéj podobna, inne byłoby życie moje, inna dola, inne serce urosłoby we mnie.
Po jéj zawczesnéj śmierci pozostał mi ojciec tylko, którego ty także niewiele pamiętać musisz. Senator wysoki Rzeczypospolitéj, człowiek dobry i zacny, ale słaby, więcéj kosmopolita niż Polak, trochę Sas przez przywiązanie do Augustów i nasze z ich rodziną stosunki: postać, która mi się dziś jeszcze przypomina w paradnym stroju, z orderem na piersiach, upudrowana, ufryzowana, uśmiechnięta, a pańska. Ile razy mnie ściskał, choć po śmierci matki biorąc mnie na kolana, nieraz miał łzy na oczach, zdawał się mimo nich pamiętać nadewszystko, aby pieszczotami zbyt żywemi nie nadwerężyć fryzury i nie zmiąć ubrania.
Ludzie go szanowali, był łagodny, ale powagi wielkiéj, od losu nieco zepsuty, przywykły do szczęścia i przekonany, że Pan Bóg dając dostatki i znaczenie,