Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/201

Ta strona została uwierzytelniona.

193
DOLA I NIEDOLA.

wiedz mi tak otwarcie, co zaszło między tobą a kasztelanową?
Król stanął i patrzał mu w oczy.
— N. Panie — rzekł p. Adam — tylko przed WKMością spowiedź tę odbyć mogę. Położenie moje, niewola, w którą popadłem, były tak nieznośne, żem w przeszłości mojéj żony szukać musiał broni dla wywalczenia spokojności domowéj postrachem.
Król brwi namarszczył.
— Co! tknąłeś WPan zapomnianych dziejów! nastąpiłeś na gniazdo os!
— Zdawało mi się, że to był jedyny środek odzyskania niepodległości.
— Myślałeś, że się ciebie zlękną? spytał król uśmiechając się; a tylko śmiertelnie ich uraziłeś! Co za krok fałszywy! Kobieta nigdy nie przebacza takiéj zbrodni, chęci panowania nad nią! Co za błąd! co za niezręczność. Kto ci to mógł doradzić!
Z politowaniem popatrzał król JM. na kasztelana, który stał przed nim zmieszany.
— Aleście się przecie pojednali rozstając, na pewnych warunkach? rzekł Stanisław August.
— Tak jest, NPanie, alem ja osobiście ubogi. Starostwo, które winienem łasce WKMości, niewiele mnie bogaci; to, co mi żona płacić się obowiązała, na uczciwe utrzymanie domu nie starczy. Choćbym zresztą oszczędnie i skromnie żył, cóż pocznę, kiedy widocznie jest spisek, aby mnie ztąd wygnać! kiedy ludzie wszystkich stronnictw, przekonań, przyjaciele i niechętni, jak od zapowietrzonego odsuwają się odemnie!
— Ha! w istocie, odezwał się król: położenie trudne, bardzo trudne, nie wiem czy na nie zaradzić po-