Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/207

Ta strona została uwierzytelniona.

199
DOLA I NIEDOLA.

I skłoniwszy się zdala ceremonialnie, zabierała się wynijść, gdy Stanisław August zbliżył się i szepnął po francuzku:
Chère Castellane! proszę, nie miejże do dawnego a wiernego wielbiciela twych wdzięków urazy. Oddaję ci twego zdrajcę... pieds et poings liés, rób z nim co chcesz, a mnie w serduszku swém zachowaj kącik przytułku...
— WKMość tyle masz podobnych schronień w sercach swych poddanek, że ten kącik, zdaje mi się, stałby pustkami, bobyś do niego nigdy nie zajrzał — odpowiedziała Krystyna z trochą urazy.
W chwili rozstania, na obu twarzach, mimo uśmiechów, znać było niepokój, a może nawet odrazę wzajemną; ale król przeprowadził kasztelanową do drzwi z ukłonami, pocałował ją w rękę i pożegnał z pozorami najgorętszéj życzliwości. Dopiero gdy się za nią drzwi zamknęły, wstrząsnął się i usiadł w krześle znużony i zamyślony.
Kasztelanowa powróciła do domu. Na wschodach po cichu, oględnie, szepnął jéj kamerdyner, że ktoś na nią oczekuje na górze. Z samego tonu, jakim te słowa wymówił, znać było, że osoba oczekująca nie była pospolitym gościem.
Z widoczném zadowoleniem skinęła głową pani, i pośpieszyła do salonu.
— A! WPan tutaj! drogi hrabio! — zawołała rzucając się żywo ku mężczyźnie nie pierwszéj już młodości, w cudzoziemskim stroju, oczekującemu na nią przy oknie — jakże się cieszę!
Rysy twarzy gościa ogorzałe, orli nos, włos na wąsach czarny, typ fizyognomii od razu dawał w nim poznać Francuza, rodem z południowych prowincyj.