widząc go na nowo rozpłomienionym dla siebie, nie szczędziła wszystkiego, co uczucie jeszcze podbudzić mogło.
Po godzinnéj prawie cichéj, poufnéj rozmowie, Francuz wstał z siedzenia gniewny.
— Przybywasz mi w samą porę, dodała Krystyna: możesz mnie uratować Ten człowiek nie ma kropli odwagi w sercu. Ja na niego patrzeć nie mogę... Zaopiekujesz się słabą istotą, będziesz mi radą i podporą. Z twoją pomocą będę mogła może pozbyć się téj natrętnéj twarzy...
— Rachować możesz pani na mnie, jestem na jéj rozkazy! zawołał Francuz gorąco; uczynię co zechcesz!
— Czekaj! szepnęła kasztelanowa: na początek potrzeba, ażebyś wszedł w towarzystwo nasze, abyś się w niém dał poznać, porobił sobie przyjaciół i stosunki; reszta przyjdzie sama. U nas cudzodziemcy są wielce lubieni i przyjmowani mile; każdym z nich cieszymy się i chwalimy, i nic łatwiejszego niż stać się gościem stolicy rozrywanym na wszystkie strony. Król się nudzi: dla niego każda nowa postać z dalekich przybywająca krajów jest pożądana i miła; cóż dopiero człowiek taki jak ty hrabio! Za królem idzie miasto, kraj; nie wątpię, że cię wszyscy wkrótce chwytać i wydzierać sobie będą... O! tylko i ty mnie nie zdradź, gdy tyle piękniejszych oczu nad moje polować na ciebie zacznie!
— Piękniejszych! co za szyderstwo! rzekł Francuz. Alboż są na świecie piękniejsze nad te dwie gwiazdy mojego życia! Sąż, któreby mi mówiły tyle co twoje o szczęściu minioném z obietnicami przyszłości? w którychbym czytał tyle, co w tych czarnych źrenicach?
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/210
Ta strona została uwierzytelniona.
202
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.