Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/235

Ta strona została uwierzytelniona.

227
DOLA I NIEDOLA.

piękność, blask oczu, odmłodzenie, wszystko to rodziło się z tego ognia namiętności, co ją trawił.
Po długiéj i ożywionéj rozmowie o krajach obcych, o podróżach, zwyczajach ludów, w któréj hrabia dowiódł ile widział, przeżył, przewędrował i jak dowcipnie opowiadać umiał, najmniejszéj drobnostce nadając charakter właściwy i znaczenie, — zeszli jakoś na współczesne sprawy, na stolicę, dwór, znajomych. Ktoś się odezwał z nowiną o niebezpiecznéj słabości kasztelanowéj Julii.
— Biedna zagrożona jest, co najmniéj zupełną stratą wdzięków, albo może nawet życia...
Krystyna spytała sąsiada, dosłyszawszy tych wyrazów:
— Cóż to takiego? ospa? Ale czyż to być może! Któż może na ospę chorować?
— Masz pani słuszność, odrzekł głos męzki z daleka: na ospę w tym wieku już się nie choruje, ale umiera.
— O! mój Boże! na cóż tak straszne przepowiadać rzeczy!
— Nie jest to już przepowiednią! zawołał ktoś z cienia niepostrzeżony.
— A cóżby to było? spytała z uśmiechem gospodyni.
— Jest to fakt spełniony... Hrabina Julia przed godziną żyć przestała...
Wiadomość o każdéj śmierci przeraża, tém bardziej gdy przychodzi niespodzianie wśród wesela; natenczas bywa cebrem zimnéj wody wylanéj na głowy rozgrzanym swawolą.
Głuche milczenie ogarnęło salon przed chwilą jesz-