Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/239

Ta strona została uwierzytelniona.

231
DOLA I NIEDOLA.

Z wejrzeń Jermaszki widać było, że poczciwy sługa zgaduje myśl swojego pana. Przy najniewdzięczniejszéj postaci, która w nim pokrywała umysł żywy i łatwo przenikający, Jermaszka miał złote serce. Niewtajemniczony w życie swego pana, z drobnych oznak potrafił je odgadnąć: wiedział o zadanych mu ranach, patrzał na upokorzenia, na prześladowanie, nie śmiał się odzywać nigdy, ale z prostotą serdeczną szukał na to lekarstwa i znajdował, że jedne wiejskie zacisze, wyrzeczenie się widoków ambitnych, mogły pana uleczyć. Ale między nim a panem przestrzeń była ogromna: nie śmiał się odezwać, uważano go zawsze w domu za wcale podrzędną istotę, dobrą do posługi, ale głupowatą. Powierzchowność nieszczęśliwa źle o nim uprzedzała; zaczynał od tego każdy, że się z jego niezgrabności naśmiewał. Trzeba było żyć z nim, patrzeć z blizka, aby dobyć z téj bryły nieokrzesanéj drogi kruszec, który we środku był zamknięty.
Kasztelan pierwszy wcale go nie odgadywał: wierzył w serce, nie domyślał się nawet rozsądku i przenikliwości w tym słudze, dla którego świat większy, ludzie téj sfery musieli być nierozplątanemi zagadkami... Trafia się to nieraz na świecie, że ludzie różnych pojęć zmuszeni są żyć obok siebie, i ze swego stanowiska sądzą o towarzyszach podróży; bywa często, że niżsi nietrafnie wyrokują o rzeczach przechodzących ich wyobrażenia, ale szkielet domowego życia, ogólny plan jego, oni często widzą jaśniéj niż ci, co go tworzą. Z wysokich stanowisk życia o niższych sądzi się fałszywiéj, niż z nizkich o wyższych — dla czego? bo na dole sądzi się wedle instynktowych ogólnych zasad i praw natury ludzkiéj, gdy z wysoka bierze się rzeczy raczéj z umówionych konwencyonalnych punktów