Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/268

Ta strona została uwierzytelniona.




Tego wieczoru gdy hrabia St.-Géron miał na grę jechać do komandora, jadł obiad u Krystyny. Rzeczy już były ułożone z góry w ten sposób, aby kasztelan także się tam znajdował, aby go do kart wciągnięto, i starano się o kłótnię, pojedynek lub publiczne upokorzenie, któreby go zmusiło Warszawę opuścić.
Hrabia St.-Géron bił się doskonale i nie obawiał pierś nastawić dla pięknéj Krystyny, która za dopełnioną zemstę ofiarą swéj ręki nagrodzić go miała. Widzieliśmy jak rzeczy poszły. Francuz był pewien, że mu ujdzie bezkarnie; zdawało się, że Adam nie będzie poszukiwał obrazy i ustąpi. Krystyna czekała dosyć niespokojna wieści o obrocie całéj sprawy, została u siebie w domu, i przechadzając się wielkiemi krokami po salonie, wyglądała posłańca, oznajmienia, listu przyobiecanego.
Nie kochała ona Francuza, ale go lubiła bardzo: dowcip jego, chłód, praktyczność doskonale się godziły z jéj pańską obojętnością, zamiłowaniem szyderstwa i wystygnieniem. Nie obawiała się wcale o niego; lękała się tylko, żeby ofiara z rąk jego w jaki sposób się nie wyśliznęła, żeby St.-Géron nie osłabł, nie