Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/271

Ta strona została uwierzytelniona.

263
DOLA I NIEDOLA.

Francuz też coraz był widoczniéj tryumfujący, choć popisując się i przechwalając tym wielkim czynem, czuł trochę niepokoju o dalsze następstwa, ale się z tém krył i brawował.
— Ale kasztelan? jak uważałeś? przerażony? przybity? spytała żona.
— Nie tyle ilem się spodziewał, ale wściekły... Zdaje mi się, i taić nie potrzebuję przekonania, że na tém nie koniec; będzie się pewnie próbował podnieść lub zemścić: czekam na to.
— O! nie, znam go — odparła ze wzgardą kobieta: — uciecze jak tchórz i podły... a zgody żadnéj proszę nie przyjmować.
Po krótkiéj rozmowie rozstali się: Francuz pojechał do swego mieszkania z dodanym sobie dla straży młodym chłopcem, który odraportował, że go zdrowego i całego do domu odwiózł.
Wkrótce po odejściu kuzynka, zjawił się przemocą wcisnąwszy do hrabiego Ballandier. Krystyna nic o tém już nie wiedziała.
Nazajutrz rano, z jéj rozkazu, St.-Géron miał żądać u króla audyencyi, przed którą przyjaciele powinni byli przygotować Stanisława Augusta i uprzedzić go; tu Francuz miał się wytłómaczyć ze swego postępowania. Właśnie na drodze do zamku, spotkała go kula kasztelana, któréj się wcale jakoś nie zdawał spodziewać.
Krwawego trupa z powozem razem zawieziono z przed zamku do domu, w którym stał.
Krystyna po bezsennéj nocy już była ubrana i gotowa wyjeżdżać na miasto dla dalszego popierania sprawy nieubłaganéj zemsty, gdy z włosem rozczochra-