Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/285

Ta strona została uwierzytelniona.

277
DOLA I NIEDOLA.

stają; a widzę, że jedną tylko masz stancyę, i to jeszcze przezedrzwi jakiś tam chory jęczy...
Mejer już był wszystko zbadał, a wielu się rzeczy domyślił; odkłonił się pięknie i począł, nie odpowiadając z razu na pytanie:
— Proszę jaśnie pani, wszakże i samego króla JMości miałem tu szczęście mieć u siebie... — I wskazał na portret. — JW. hetmanowa odpoczywa tu zawsze; książę generał, ile razy jedzie, nie pominie starego Mejera; księżna wojewodzicowa mścisławska, książę marszałek litewski...
— Ale zapewne dla nich masz WPan obie izby wolne, a dla mnie jest tylko jedna... Któż tam zajmuje tę drugą?
— W drugiéj leży znajomy mój szlachcic ubogi, który z przeziębienia w drodze ciężkiéj febry dostał.
— Ale czyż tylko febry? zapytał kuzynek niespokojnie.
— Już proszę wierzyć, że tu żadnéj innéj choroby, broń Boże jakiéj niebezpiecznéj, nie ma, — odpowiedział Mejer, kładąc rękę na piersi. Mamci ja też żonę i dzieci, tobym się przecię o własną skórę troszczył.
— Ale bo ten człowiek dyszy jak w największéj gorączce! przerwał pan Floryan.
— No! bo ma ciężką gorączkę — rzekł Żyd — co dziwnego?
— Więc po co go tu trzymacie? spytała kasztelanowa.
— Albo to się godzi chorego wyrzucić? zapytał Mejer. Tego ani u was, ani u nas nie wolno.
Zawstydzona nieco kasztelanowa, wzgardliwie oddęła piękne usteczka, kuzynek się namarszczył, a p. Floryan głową pokiwał. Rozmowa na tém się skoń-