Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/311

Ta strona została uwierzytelniona.

303
DOLA I NIEDOLA.

zobaczyć syna utraconego... a zastała obcego jéj prawie człowieka.
Na pół drogi niespokojny dognał ich p. Baltazar, dopatrzywszy, że mu uszedł kasztelan. Pani Krzysztofowa mrugnęła na niego, pokazując mu idącego za sobą, i ruszyła ramionami, jakby mu dawała do zrozumienia, żeby go sobie zabrał. Ale kasztelan pozostał w dali, nogi mu drżały, padł na ławkę u płota ogrodowego, i głowę w dłonie ująwszy, nie płakał, ale krwawo bolał. Gdy ujrzała, że go już blizko nie ma, p. Krzysztofowa odezwała się po cichu do Baltazara:
— Ale to jakiś waryat, mój bracie! Weźcież go sobie... bo ja się go boję. Uroił sobie nieborak, że jest synem moim. Trzeba go pilnować biedaka, wyraźnie ma zmysły pomieszane. Gdy jegomość nieboszczyk z p. Adamem przyjedzie, przykrość im to zrobi. Pilnujcież go proszę, aby mnie nie nachodził.
Pan Baltazar nic na to nie odpowiedziawszy, skłonił się tylko i zwrócił do kasztelana. Znalazł go na ławie, w pół żywego ledwie, z suchemi oczyma, pogrążonego w jakiémś straszném, niemém dumaniu.
— Panie kasztelanie, rzekł: nie zrażajmy się tém. Jestem pewien, że to przejdzie, — to lekkie pomieszanie, skutek dotkliwych długich cierpień.... trzeba znosić mężnie i czekać. Po niejakim czasie, jestem pewien, sama się spyta, oprzytomniawszy.... ale trzeba być cierpliwym.
Kasztelan nic nie odpowiedział.
— Jest rzecz druga, poniekąd gorsza, z którą przychodzę, dodał pan Baltazar. W téj chwili proboszcz przysyła do mnie z przestrogą, abyśmy, jeśli się tu kasztelan znajdujesz, starali się go ukryć, gdyż zdaje się, że go poszukiwać mogą. Wydane są listy gończe;