Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/334

Ta strona została uwierzytelniona.

326
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

a tém mniéj na dygnitarzu, człowieku imienia głośnego za przewinienie w sprawie honorowéj, w obronie czci własnéj. Znajdowały się zawsze wpływy, instancye, poparcie silne, które albo przesądzenie sprawy, albo ułaskawienie królewskie wyrobić mogły.
W niektórych okolicach kraju nie pamiętano już kary głównéj wymierzanéj na szlachcicu, a więzienia nawet przeznaczone dla szlachty, stały pustkami od dawna. Nie żeby zbrodnie bezkarnie uchodzić miały, ale w istocie zuchwałe występki stały się rzadkie, a boje, wyzywania, rany a nawet zabójstwa między szlachtą, nie mogły się uważać za rozmyślne morderstwa, raczéj za walki, które były wszędzie w obyczajach czasu, w zwyczaju, który im wcale inny nadawał charakter.
Podstępnych zaś czyhań, zasadzek i mordów na bezbronnych, można powiedzieć nie było przykładu, szczególniéj za Stanisława Augusta, gdy coraz do spokojniejszego nawykano życia.
Gdy takim jak tu wypadkiem trafiło się, że więźnia przywieziono do grodu, często nie wiedziano co z nim począć. Szlacheckie wieże wszędzie winny być były oddzielne, odsiadywano je gdziekolwiek, bo to co się dawniéj zwało niemi, mało gdzie już było mieszkalne. Jedne zajęto na archiwa, drugie in fundo wody zalały lub gruz zasypał.
Staraniem potajemném kasztelanowéj zawieziono pana Adama do Brześcia; ale tu też zamczysko stare u ujścia Muchawca i Buga wystawione, dawno było upadło, a wieża, w ktoréj sadzano szlachtę, obaliła się. Wcześnie jednak zapobieżono temu niedostatkowi, wyprosiwszy izbę sklepioną w wieżyczce narożnéj klasztoru kks. Dominikanów.
Rodzina Krystyny należała do fundatorów miej-