Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/364

Ta strona została uwierzytelniona.

356
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

wie z Brześcia przybyli, i domagają się widzenia z nią w bardzo pilnéj sprawie. Sądziła jejmość, że Burczak z czém przyjechał; nie dziwiła się czeredzie, bo wiedziała o szlachcie, i myślała, że w tak licznym poczcie dla bezpieczeństwa od niéj puścić się musiał.... Szczęściem dla przybyłych, Matyasz i załoga dla obrony kasztelanowéj zostawiona, poszła ze dniem spać na siano do odryny, i całego tego hałasu nie słyszała, a w ten sposób bójki i wrzawy się uszło.
Zaledwie pacholątko z dozwoleniem wnijścia otworzyło drzwi do pokoju kasztelanowéj, gdy zakapturzony mężczyzna stanął w progu, podwoje za sobą zamknął, i powoli twarz odsłonił.
Krystyna stała milcząca, w zaniedbanym wielce stroju, oczekując nowin — i oczy ciekawe zwróciła na przybysza. Nagle zadrżała, i stanęła jak wryta, poznając męża.
— Milczeć! rzekł groźnie pan Adam: jeśli mi piśniesz żmijo, to ci w łeb wypalę natychmiast.
I dobył krócicę z pod płaszcza.
Struchlała kobieta; bladość śmiertelna pokryła jéj lica. Nie mogła przemówić słowa, usta jéj dygotały, czoło oblewało się potem; była z razu pewna, że po jéj życie przyszedł mściwy człowiek.
Pan Adam patrzał, i nasycał się jéj przerażeniem. Była to pierwsza chwila zwycięztwa dla niego, rozkosz upajająca, jakiéj nie kosztował w życiu.
Wytrzymawszy tak kilka minut, pan Adam odezwał się wreszcie:
— Spodziewałaś się może, że ci twoi słudzy głowę moją przyniosą! Toć przychodzę jeszcze sam żywy, pokłonić ci się kobieto, i plunąć w twarz, jakeś zasłużyła, pomocnico kata.