w zwierciedle, ale nie drgnęła. On spuścił rękę i zatrzymał się.
— Światby mnie rozgrzeszył, gdybym ci tę pierś, w któréj nie było serca, roztrzaskał, rzekł powoli... Ale nie... nie chcę... zostawię ci życie zatrute... Bóg mnie pomści... Pójdę... skryć się od zemsty potrafię, a ty marnie przepadniesz w pogardzie i pośmiewisku u ludzi...
Odwrócił się, by odejść, gdy kasztelanowa w drugich drzwiach dostrzegła między uchylonemi podwojami twarz ciekawą pacholątka zwabionego hałasem, który w izbie posłyszało. Skierowała się milcząca ku krzesłu, jakby osłabła, szukała sobie miejsca, by spocząć, ale jéj na myśl przyszedł Matyasz i jego towarzysze... i usty uczyniła znak chłopcu, który natychmiast zniknął. Była pewna, że Herkules w kilku rębaczy, których miał z sobą, podoła garstce najezdników; postanowiła zwlec nieco w nadziei, że Adama pochwycą.
— Słuchaj! rzekła do stojącego w progu: umknąłeś śmierci... podpisz rozwód i uchodź z kraju; życie ci daruję i ścigać nie będę, a na drogę dam... No? co ci zapłacić?
Pan Adam podniósł znowu pistolet i zmierzył; nie drgnęła, uśmiechnęła się tylko.
— Nie zabijesz mnie — rzekła — wiesz, że toby ci bezkarnie nie uszło. Nie strasz mnie, bo się nie boję. Mów, czego chcesz? Przyszedłeś jak zbójca, obedrzéjże, to ci przystało.
Adam się wstrząsnął, i byłby może popełnił zbrodnię, bo krew w nim zakipiała, gdyby w téj chwili hałas na dziedzińcu nie odwrócił jego uwagi. Kaszte-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/366
Ta strona została uwierzytelniona.
358
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.