kowano, dostała spazmów, boleści dziwnych, konwulsyj. Chciała biedz pieszo za Adamem, aby mu oczy wydrzeć, rzucała się, łajała, rozpędziła, co koło niéj było i legła bezsilna na łoże. Tymczasem Platon Serduszko, wszystko, jak mu się zdało, w najlepszy sposób urządziwszy w Brześciu, gdzie o ucieczce ukrywanéj nikt jeszcze nie wiedział, z dobrą miną powrócił do kasztelanowéj, zacierając ręce... Bryczka jego zatoczyła się przed dwór, gdy Krystyna właśnie z płaczu i desperacyi położyła się była, w gorączce, szląc po doktora... O tém, co tu zaszło, mecenas nie wiedział wcale, i wszedłszy do pokoju uśmiechnięty, kłaniał się wesoło, gdy słowa mu na ustach zamarły na widok pani, podobniejszéj do furyi piekielnéj niż do kobiety.
Nie wiedząc o niczém, nie mógł wpaść na żaden domysł.
— Cóż się tu stało? zapytał.
— Stary niedołęgo, precz mi z oczu! krzyczała kobieta. Wszyscyście zdrajcy, przekupieni... podli; daliście mu ujść, dozwoliliście mu pastwić się nademną; ale ja się na was wszystkich pomszczę! ja was zetrę na miazgę i proch... ja...
Usta jéj okryły się pianą i wpadła w śmiech serdeczny przerażający. Platon struchlał. Sądził, że oszalała. Był pewien, że więźnia zostawił w Brześciu, widział jak od niego wynoszono śniadanie spożyte... najmniejszego śladu ucieczki nie było nigdzie. Dopiero nadchodzący sam jeden już w odzieży podróżnéj Matyasz opowiedział mu co tu się przytrafiło; prawnik załamał ręce i pobladł.
— Mnichy nas zdradzili — rzekł — ani chybi! Do niéj nie ma już co gadać, baba oszalała ze złości; pono
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/368
Ta strona została uwierzytelniona.
360
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.