Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/371

Ta strona została uwierzytelniona.

363
DOLA I NIEDOLA.

O spadek po Krystynie rodzina miała spór żwawy bardzo, który się przecię szczęśliwie zgodą i podziałem majętności dał ukończyć; został był bowiem w zapomnieniu nieodwołany testament uczyniony w chwili jakiejś serdecznego uczucia dla kasztelana, który większą część dóbr jemu przekazywał. Ta wola ostatnia, mimo zmian zaszłych w stosunkach małżeńskich i prywatnych niweczących ją układów, była prawomocną, co gorsza w akta wniesioną i do obalenia trudną. Potrzeba było prowadzić proces skandaliczny, pamięci nieboszczki uwłaczający, aby obalić to rozporządzanie; sam jednak kasztelan, jak się zaraz dowiemy, troskę tę zdjął z głowy familii, gotowéj już nawet na wystąpienie z krzywdzącą sprawą po trybunałach, byłe dóbr z rąk nie puścić. Spadkobiercy budowali wspaniały grobowiec dla kasztelanowéj z łacińskim regestrem jéj cnot, ale woleli tym cnotom przez proces zaprzeczyć, niż majątku się wyrzec.
Naiwniejsi z nich tłómaczyli się, że to była pamiątka ich rodu, któréj pozbyć się nie godziło. Na ten raz wszakże nie groziło tak wielkie, jak sądzili, niebezpieczeństwo.
Pan Baltazar odwiózłszy na wieś i ukrywszy synowca, sam w towarzystwie Kaspra i kilku przyjaciół udał się do Brześcia, wezwał prawników, i poczyniono natychmiast kroki o przesądzenie na nowo sprawy kasztelana o zabójstwo Francuza. Nie byłoby to poszło tak łatwo, gdyby nie słabość Krystyny, która właśnie na ten czas przypadła; można więc było najprzód glejt otrzymać dla bannity, potém zająć się rewizyą procesu. Nim to nastąpiło, kasztelanowa umarła i testament zapomniany na jaw wyszedł. Nie chciał z niego korzystać wcale pan Adam, a prawnik, któ-