Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/375

Ta strona została uwierzytelniona.

367
DOLA I NIEDOLA.

kie jego kątki. Izba wydała się zaraz inaczéj niż w półmroku, weseléj i miléj. Z niéj jednéj można było się domyślać domu, w którym pokój niezamącony mieszkał.
— Jakże to tu cicho a dobrze! rzekł kasztelan ubierając się co żywo.
— I bezpiecznie jak u Boga za piecem, dodał sługa. Tu już nieprzyjaciele nie zwietrzą pana, i spocząć sobie możemy, póki lepsze dla nas nie nastaną czasy, co rychło nastąpić musi, bo tam już Baltazar i Kasper i drudzy około tego zawzięcie chodzą.
Ubrawszy kasztelana, który w zwierciedle weneckiém przejrzawszy się, ledwie sam się mógł poznać, tak był blady i mizerny, Jermaszka pobiegł po kawę. Ledwie ją przyniósł, gdy w sąsiednim pokoju powolne kroki i stukanie laską po podłodze słyszeć się dało. Kasztelan łacno domyślił się gospodarza. On-ci to w istocie pokazał się wkrótce we drzwiach otwartych, a był starzec wielce poważny. Nie owego wieku człowiek, innych czasów pamiątka i świadectwo. Wojski urodził się w tym roku, gdy Jan III na tron wstępował, miał z górą lat sto, czemu drudzy nie wierzyli, a jeszcze ani słuchu, ani wzroku, ani sił umysłu nie stracił. Postać to była jakby z obrazu zdjęta, mąż do stalowéj zbroi, ogromny, barczysty, choć wychudły, kośćmi wszakże olbrzymio wyglądający.
Wisiała na nich skóra pomarszczona jak pergamin połamany i wyżółkły, ale z oczu siwych, wielkich, zbielałych, jeszcze tryskało życie... Brodę miał białą jak śnieg, długą do pasa, głowę łysą, pokrytą czapeczką czarną, na sobie ubranie letnie płócienne, pod-