Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/376

Ta strona została uwierzytelniona.

368
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

pasane rzemieniem ze sprzążką stalową i różańcem. W dłoni potężnéj i krzepkiéj niósł kosztur gruby, którym się podpierał, bo mu już nogi były posłuszeństwo wypowiedziały i suwał niemi nieco. Na długiéj szyi chwiała się nieco głowa śpiczasta z twarzą owalną, łagodnego, ale poważnego zarazem wyrazu. Nad oczyma siwe brwi duże; na wardze górnéj wąs gruby, zawiesisty. Ludziom wypieszczonym owego wieku ten starzec wydać się mógł jakby widmem z grobu powstałem.
Wojski w progu otwarłszy drzwi zastanowił się nieco, popatrzał, potém podszedł parę kroków ku kasztelanowi, który na jego spotkanie pośpieszył.
— Witajże mi mój wnuku! — rzekł — choć w nieszczęśliwych okolicznościach do domu mojego zbiegły, dobrze, że cię stare oczy zobaczą, a stare ręce pobłogosławią. Dawno już nikogo ani z bliższéj, ani z dalszéj nie oglądam rodziny, żyję z nieboszczykami więcéj niż z żywymi, którzy już mnie, ani ja ich nie bardzo rozumiem. Ha! ha! nie dzisiejszegom też wieku...
Jermaszka podstawił krzesło, na którém starzec usiadł.
— Pij waszeć i jedz, rzekł do kasztelana: wy teraz ludzi niemateryalnych udając, napojem i jadłem gardzicie: ale to fałszywa nauka, mości panie. Mens sana in corpore sano... trzeba jeść nie do zbytku, ale tyle, aby mieć siły. A waszeć pono dużo spoczynku potrzebujesz i odżywienia. Rad jestem, żeś tu przytulił się do starego, u którego możesz siedzieć bezpiecznie i przeszłość wydychać. Nikt tu nie zajrzy do mnie, oprócz tych, za których ręczyć mogę, że nie zdradzą. Oprócz mnie też, i biednéj mojéj sierot-