a wreszcie wziął się do książek, których cała szafa stała w jego pokoju. Księgi to były po większéj części stare polskie i łacińskie, do jakich on nigdy w życiu nie zaglądał, z rodzaju tych, które za Stanisława Augusta wyrzucano z bibliotek modnych dla opróżnienia miejsca na Encyklopedyę i romanse francuzkie, a które dziś na wagę złota się opłacają. Nie smakował w nich kasztelan, ale nuda zmusiła go zapoznawać się z niemi i poważniéj myśleć czytając.
Tak przeszedł czas aż do chwili, w któréj mu doniesiono, że pani Krystyna zmarła, i że testament jéj czynił go części majątku pozostałego dziedzicem. Ani na chwilę nie zawahał się pan Adam z odrzuceniem tego daru, zgodził się tylko, aby w zamian za niego familia postarała się o nowe przesądzenie jego sprawy i odwołanie wyroku wiszącego nad jego głową. Rodzina ofiarowała sama przez pewną dość znaczną summę dodatkową, niby wartość dóbr, które przy sobie zatrzymać pragnęła, ale kasztelan podziękował, zapewniając, że nic od nich nie przyjmie.
Tak odzyskawszy wolność, pan Adam, gdy już mógł opuścić dom wojskiego, pozostał w nim jednakże na dłużéj. Panna Smolska uśmiechając się czyniła uwagę, że spogląda bardzo na Madziunię. Chociaż był wdowcem i różne o nim wieści chodziły, a panienka mogła się młodszego męża i kawalera spodziewać, jakoś na to nie zbyt niechętnie poglądano. Wojski milczał, gdy go o to zręcznie zaczepiała panna Smolska, tymczasem człowieka badał. Nie wiem na jakich podstawach oparł swój sąd o nim; lecz jednego ranka, gdy panna Katarzyna, siadłszy blizko przy fotelu staruszka, szepnęła mu w ucho:
— Mój mości dobrodzieju, niech-no pan dobrze się
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/381
Ta strona została uwierzytelniona.
373
DOLA I NIEDOLA.