— Ba! a ja myślałem — rzekł wojski — iż się asindziéj ożenisz?...
— Nie, odezwał się kasztelan: nie chcę niewinnéj kobiety czynić współuczestniczką resztek życia, czucia, zgryzot moich, smutku... Onaby poświęcić się mogła, ale byłaby nieszczęśliwa ze mną.
— Kto to asindziejowi powiedział?
— Sumienie, panie wojski! sumienie.
— Chcesz WPan rady méj — przerwał starzec — prawda? a posłuchasz jej?
— Posłucham.
— Otoż ci powiadam: rok masz czekać jeszcze, jeździć, patrzeć, z ludźmi żyć, — a po roku, gdy ci się spodoba klauzura i tonsura... a no! niech się stanie wola boża, ja ci nic nie powiem.
Kasztelan przyzwolił na to milczenie.
Chociaż część życia pana Adama O..., któréj dotykamy teraz, jest nieco bliższa naszych czasów, braknie nam jednak dokładniejszych o niéj wiadomości. Opowiadania, na których się opieramy, nagle przerywają się, stają wątpliwe, nawet sprzeczne z sobą.
Po mnogich latach widzimy Wólkę Brzozową w posiadaniu innéj linii rodziny O... trzyma ją bratanek pana Adama, syn starszy pana Kaspra. O kasztelanie ani słychu. Tymczasem z dosyć pewnych źródeł wiemy, że się ożenił z panną Magdaleną; ale jak wskazują metryki kościelne, żona mu bardzo prędko, bo w rok po ślubie zmarła; a w Berezie u Kartuzów wkrótce potém zjawił się nowicyusz, którego po cichu w okolicy wymieniano jako dawnego dygnitarza i kasz-