Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/43

Ta strona została uwierzytelniona.

35
DOLA I NIEDOLA.

— Ono to się wie — rzekł Jermaszka — ale taki niby trudno. Proszę już pani mojéj tylko mnie posłuchać cierpliwie, a nie sądzić aż ja dokończę.
— Mów, nie frasując się, słucham.
— Otóż to tak, proszę pani, człowiek sobie myśli co na świecie mu zrobić, i jakby się drugim na co przydał... Oto, proszę pani, ono to niby teraz człowiek nie na wiele przydatny... Cóż? pan Baltazar klucze trzyma, sam chodzi, gospodarzy, usługa to tam koło dworu nie jaka wielka, lada chłopak się z tém upara... byle kto... a człowiek w próżnowaniu zmarnuje się.
— Czegoż ty chcesz, mój Jermaszka? — spytała łagodnie Krzysztofowa — znajdzie się zawsze co robić. Ale ci się nudzi... nie prawdaż?
— Ono to się nie nudzi — odparł sługa, — ale niby człek czuje, że mógłby co robić, a nie robi nic.
— Maszże ty jaką myśl?
— Ono to się ma — rzekł wzdychając, — ale to taka rzecz, że i trudno wypowiedzieć... Jakby mnie pani chciała posłuchać?
— Ale słucham z uwagą, mów.
Jermaszka mimo to zapewnienie, jakby mu bardzo ciężko przychodziło wygadać się, stanął, zamyślił się, potarł gwałtownie najeżone włosy, kiwał głową zakłopotany.
— Chciał-em ja-bym pani mojéj, matce a dobrodziejce długo to jakoś rozpowiedzieć, ale nie potrafię. Otóż krótka rzecz, że ja chciałbym do panicza iść w służbę.
Pani Krzysztofowa zdziwiona, krzyknęła i zerwała się z krzesełka.