Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/44

Ta strona została uwierzytelniona.

36
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

— A! niech-no pani poczeka... rzekł chłopak. On ci tam ma sług do licha, bo to się wie, ale ludzie obcy i obojętni: przydałby mu się człowiek, coby go kochał, a czasem mu i was i dom przypomniał, coby nie dał ludziom złego mu zrobić. Niech pani nie myśli, że ja tam chcę się czego niby dobijać: mnie to nie w głowie; ale jabym się tam zdał, pilnowałoby się panicza i jego dobra, wszak to tam wszyscy obcy... Bóg wie jak on tam sobie rady daje, bo to wszystko wrogi a zazdrośni. Człek tam choć paskudnie pisze — dodał — ale onoby się i do jejmości nagryzmoliło o tém co się tam z naszym paniczem dzieje. A choć on tam może nie posłucha, ale powoli, to z czasem mogłoby mu się zrobić jaką pokorną uwagę.
Pani Krzysztofowa rozpłakała się o synu, a ta myśl, że ktośby był przy nim przyjazny, wierny, poczciwy, uśmiechnęła się jéj bardzo. Wstała milcząca pocałować w głowę Jermaszkę, który jéj kolana ścisnął.
— Poczciwa to myśl twoja — rzekła — niech ci Bóg za nią zapłaci; ale... jakże ty tego dokażesz?
— E! jużby się to zrobiło! odparł Jermaszka: ja się tam tak dalece niczego nie obawiam. Grosza to jest trochę swojego, z łaski państwa, toby się o tém zaszło do Warszawy, a tamby już się poradziło powoli, bylem od pani pozyskał pozwolenie.
— I owszem, ja ci tego nie bronię — odezwała się pani Krzysztofowa — idź w Imię Boże, a pisz... Może cię to dobry anioł natchnął w szczęśliwą godzinę; wcale ci się sprzeciwiać nie będę... Namyśl się tylko dobrze, ja także podumam, a poproś tu do mnie pana Baltazara.
Jermaszka, któremu wielki ciężar spadł z piersi, pobiegł natychmiast po Baltazara, a sam niezgrabnym