Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/56

Ta strona została uwierzytelniona.

48
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

gim staczał się w nie śmiech szatański; jedni w niém szukali zapomnienia, drudzy nasycenia.
Czasem w pośród tych uczt uderzał jaki piorun, zabijał jednych, rozpraszał drugich, otwierał przepaść; ale służba zaścielała ją kobiercami i tańczono na przepaści.
Ledwie kilka naliczyć było można domów, w których surowszy przechował się obyczaj: młodzież cała puściła cugle namiętnościom.
To też w rachubach partyi, w polityce, w robotach pokątnych, wielką rolę grały uczty, kolacye, podwieczorki, przyjęcia: najpoważniejsza narada nie obeszła się bez konkluzyi kielicha i wielkiego — „kochajmy się!“
Do najszaleńszych ucztowników należał ów sławny komandor, o którym mówił Maluta, tak go mocno zalecając. Postać XVIII wieku, coś z Cagliostra, coś z hrabi de Saint-Germain, istota zagadkowa, dworak, uczony, jasnowidzący, spekulant, wytworniś, mistyk, sybaryta, niedowiarek, koniec końców tajemnica. Przyjmował w swoim domu po królewsku, a źródła, z których płynął ten paktol niewyczerpany, całkiem światu były nieznane. Świadczył wiele, nosił płaszcz filantropii na ubrylantowanych ramionach i zarywał na małego Franklina, gdy od kart wstawszy rozprawiać począł o losach ludzkości. Wielki wyznawca zasad braterstwa ogólnego ludzi, stroił się jednak tak, aby go nikt wziąć nie mógł za prostego człowieka a choć ze szlachectwa sobie szydził, miał liberyę herbowną i ordery na szyi.
Nierzadkie były w owym czasie owe postacie dwulicowe: nie są one jeszcze osobliwością i dzisiaj. Prawda uznana, nim przejdzie w czyn, zawsze przebywa też same studya, tych samych doznaje przeobrażeń, jest