Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/59

Ta strona została uwierzytelniona.

51
DOLA I NIEDOLA.

że niektóre z tych pięknych rzeczy, któremi ubrane były pokoje, widocznie pochodziły ze zdobyczy poczynionych w owych wędrówkach.
U komandora, który słynny był z kuchni i piwnicy, za stołem z podziwieniem znalazłby historyk obok istotnych znakomitości wieku, plugawe jego wyrzutki, wszystkich zarówno wesoło gwarzących i w dziwnéj z sobą poufałości...
Przed północą już zaczęły z pochodniami powozy zbierać się przed dom oświecony, a mały placyk przed kościołem wypełnił się wkrótce najwykwintniejszemi ekwipażami, które tu jakby rodzaj obozu sformowały. Ludzie pozłazili z kozłów, a gdy panowie zabawiali się w pałacu, oni też sobie ucztowali w sąsiednich szynkach.
Salony komandora były wspaniale oświecone tysiącem świec jarzęcych, które snopami przytwierdzone do ścian, odbite w zwierciadłach, tworzyły illuminacyę rzęsistą. W ich blasku obrazy, kryształy, obicia, całe czarodziejstwo zbytku nieco wymuszonego i oryginalnego jeszcze się jaskrawiéj wydawało niż we dnie. Pokoje miały różne charaktery. Salon główny był w smaku francuzkim tego wieku, ale dalsze ubrane były umyślnie jeden po chińsku, drugi z grecka, inny wreszcie stylem średniowiecznym, dosyć niedołężnie naśladowanym.
W każdym z nich był stosowny sprzęt, dobrane do niego ciekawostki i zabytki kosztowne, uzbierane po świecie.
W greckim pokoiku stał w pośrodku posąg starożytny Wenery. Oświecała go lampa alabastrowa spuszczona z sufitu i cztery podobne urny po rogach stojące na kolumnach marmurowych. Na tle ciemno-