Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/64

Ta strona została uwierzytelniona.

56
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

się jakby klekotaniem suchém i nieznośném, przy téj pieśni, co tak ognistym życia strumieniem buchnęła.
Był to głos jaki tylko z piersi młodéj Włoszki dobyć się może: jasny, czysty, pewny siebie, wonny młodością, giętki, dla którego nie ma trudności, w którym nie czuć nauki, ani sztywności metodycznéj. Najwyższa sztuka musi być największą naturalnością. Łączył się z tém jakiś wyraz żywota i siły, porywający swą potęgą.
Śpiewała pieśń jakąś wesołą, i w duszach wszystkich zrobiło się jasno, jakby wniósł lampę w ciemności; potém zaszła w smutek, boleści, w łkanie i jęki, i powlokła za sobą rozrzewnionych słuchaczów, aż się im płakać zachciało; a gdy z tych ciemności wydobywając się na świat powoli wróciła, jakby wychodząc z Pauzylipu na słońce i pogodę wesela i nadziei, wszyscy wybiegli z nią razem uszczęśliwieni, ocaleni. Ostatnia nóta pełna radości, o mało nie wywołała echa w ustach przytomnych... chciało się im z nią zaśpiewać: Evoe!
Grzmot oklasków wstrząsł całą salą; niektórzy aż popłakali się słuchając, sami nie wiedzieli czego, inni nócili ciesząc się szalenie. Tak pieśń każdemu z nich powiedziała coś innego, z każdego dobyła co krył i chował, co chciał zapomnieć, co pielęgnował i żywił w głębi siebie, co kto miał najdroższego żałobą i weselem. Jeden znalazł w niéj swą młodość, drugi miłość, inny straconą poczciwość, ów uczucie uronione po drodze: bądź co bądź, nie było człowieka, któryby nie uczuł, jaką potęgą jest sztuka, gdy ją tłómaczy prawdziwy artysta i uczucie prawdziwe.
— Bravo! bravissimo!