Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/70

Ta strona została uwierzytelniona.

62
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

przybywa człowiek, który ślepemu fatum przynosi po raz pierwszy ofiarę!... Dziewicza stawka! Ile panie starosto?
— Ja? rzekł zmieszany Adam: jak pan sądzi?
— O! co bądź! fraszkę! pięćdziesiąt dukatów?
W téj chwili poczuł starosta, jak do jego kieszeni przechodziły dwa rulony, z których jednego zaraz dobył. Zawierał widocznie sto dukatów.
— Oto jest co mogę przynieść na ofiarę — rzekł wyrzucając rulon: nic — więcéj.
— A więc od razu cały w paszczę potworu! odpowiedział śmiejąc się komandor, i rzucił rulon na kartę.
Po chwili milczenia:
— Brawo! wygrana! zawołano dokoła. Pan Adam nie widział i nie rozumiał co się dzieje.
— Niech idzie daléj, na dwieście? spytali.
— Tak, na dwieście, rzekł pan Adam.
Karta wygrała znowu.
— Na czterysta!
Starosta obałamucony krzykami zgadzał się na wszystko.
Nowa wygrana.
— A! to już musisz pan trzymać na ośmset: prawdziwe szczęście nowicyusza! zaczęli wołać wszyscy.
— Na ośmset! baczność, na ośmset!
Jeszcze raz karta przeszła, nastąpiło milczenie.
— Cuda!
— Trzymasz pan na tysiąc sześćset? spytał z ukłonem bankier.
P. Adam chciał się okazać, obawiał się i żałował ośmiuset wygranych dukatów, ale kiwnął głową zezwalając.