Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/75

Ta strona została uwierzytelniona.

67
DOLA I NIEDOLA.

twój rozsądek i powolność. Chciałam mieć w mężu posłusznego wykonawcę méj woli, i mieć go powinnam. Ofiara tu wzajemna. Ja ci daję mój wpływ, opiekę, rodzinę, stosunki, majątek; mogę przecię za to wymagać trochę posłuszeństwa i zastosowania się do mych żądań. Żeniąc się ze mną, alboś mnie chciał oszukać, alboś nie zrozumiał, że nic na świecie nie przychodzi darmo.
Tak jasno postawiona kwestya zdumiała Adama, który zżymnął się tylko.
— Dotąd myślałem — rzekł — iż w małżeństwie są równe prawa obojga małżonków.
— Gdzie równe są ich położenia i ofiary — odparła kobieta.
Przypomnienie było upokarzające. Adam spuścił oczy....
— Nie sądzę — mówiła daléj — byś się chciał ważyć na nieroztropną wojnę: do prowadzenia jéj nie masz ani sił, ani sprzymierzeńców, ani umiejętności. Nie sądź, bym była dobroduszną i zawojowaną Julią. Znasz może takie jak ona kobiety, ale nie takie jak ja. Po tych ofiarach, jakie uczyniłam dla ciebie, nie sądź, bym obojętnie dała się porzucić lub podbić. Nie wiesz chyba, czém jest zemsta kobiety i prześladowanie obrażonéj: ono cię może w proch zetrzeć. Przedemną nie znajdziesz schronienia, kąta... pokoju... ukrycia!.. Ale istotnie nie mam cię za tak nierozważnego chłystka, abyś się na to chciał narażać.
Adam pobladł z gniewu i upokorzenia. Zbity, zdeptany nogami przez tę nielitościwą kobietę, spuścił głowę jak przed ognistym mieczem archanioła, winowajca. Młodość nie dała mu dosyć uczucia miłości własnéj, dość wiary w siebie i energii, aby z obu-