Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/77

Ta strona została uwierzytelniona.

69
DOLA I NIEDOLA.

i politowania... Pani starościna uczuła, że depcząc go, zaszła za daleko: uśmiechnęła się łagodniéj; pochlebiło jéj to łatwe zwycięztwo.
— Uspokój się, rzekła: między małżonkami podobne sceny są zwyczajne; są to drobne przechodzące po niebie obłoczki. Nie miéj mi za złe szczerości mojéj. Tacy przyjaciele jak Maluta, wiodą cię na bezdroża; ja pragnę powstrzymać i opamiętać. Nie ścierpię, ażebyś mnie oszukując, tarzał się w błocie jak drudzy.... Miałam już jednego męża, który zgnił w mych oczach, zjedzony rozpustą i wyżyciem: nie puszczę cię na zgubę; tyle jeszcze cię kocham, że nie dozwolę ci zbezcześcić się i przepaść.
— O! mój Boże! zawołał w duchu przejęty bolem Adam: cóż to za pomsta Niebios mnie ściga! Jak ta kobieta obchodzi się ze mną!
— Nie sądzę, ażebyś WPan chciał rozbratu i zemsty, dodała kobieta; ale masz zawsze do wyboru: albo tę zemstę, albo posłuszeństwo, które ci przecię ujmy na honorze nie czyni. Świat tego za złe nie bierze, gdy kto kochając jest posłuszny: potrzeba tylko umieć kochać, a choćby dobrze odegrywać wielką miłość dla ocalenia honoru mężczyzny.
I śmiała się szydersko, chodząc po sali, i przyglądała się sobie w zwierciadłach, wlokąc za sobą ogon sukni, poprawując to rozpuszczone nieco włosy, to szal spadający z ramion... Podobna była do zwycięzkiéj Junony, któréj tylko brakło pawia z rozpuszczonym ogonem...
Pan Adam stał znękany, napróżno chcąc się zdobyć na jakąś siłę. Cierpiał oplwany wzgardliwie przez nią, a wybuchnąć nie mógł, wiedząc, że ona byłaby