Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/79

Ta strona została uwierzytelniona.

71
DOLA I NIEDOLA.

trafiło zgnieś robaka na drodze: nie uważałaś też kiedy, że zdeptana istota podnosi wówczas głowę bezsilną, szukając obrony? Nie trzeba do rozpaczy przywodzić nawet robaków.
Dziwny uśmiech przeleciał po trzęsących się jego wargach. Wyszedł żywo, zostawując ją samą, ale z jakiemi w duszy uczuciami! Zbiegł po wschodach płonąc od wstydu, bo niemal był pewien, że scena ta miała podedrzwiami słuchaczów. Zamknął się w swoim pokoju.
Tu padł na łóżko, i w rozpaczy porwał oburącz rozognioną głowę, bijąc nią o mur zimny. Znieważony, wyszydzony, gdy myślą sięgnął po niezależność, po ucieczkę z tego domu, rozbijał się o własną zniewieściałość, o obawy, o stratę wszelkich nadziei, na których przyszłość swą budował. Młodość zeszła mu na marzeniach, sił nie wyrobił w sobie żadnych, prawdziwe nieszczęście znajdowało go nieprzygotowanym, samego siebie się wstydzącym.
Ile razy myśl wpadła na rachubę następstw, jakie zerwanie z tą kobietą pociągnąćby musiało za sobą, przestraszał się walką, osamotnieniem, własną nędzą moralną. Czuł, że temu nie podoła, że okuty musi zostać niewolnikiem.
Przeleżał tak kilka godzin, walcząc z sobą daremnie... gdy nagle nastręczyła mu się myśl zobaczenia się z Julią. Serce jéj było dla niego dziś jedyne, do którego mógł zakołatać, przed którém czuł, że się użalić może. Ale strzeżony we własnym domu, nie mógł nawet wynijść, aby go nie śledzono i nie szpiegowano; każdy krok jego był natychmiast doniesiony, wiadomy żonie.
Miało się już ku wieczorowi, gdy twarz poczciwego