Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/81

Ta strona została uwierzytelniona.

73
DOLA I NIEDOLA.

ręką portret Adama, który stał przed nią na stoliku, na który patrzała gdy przyszedł, karmiąc się wspomnieniami....
— Siadaj tu — rzekła — i poskarż mi się, dziecko moje. Ja dziś mocniéj niż zwykle jestem cierpiąca, z powodu tego wczorajszego nieszczęsnego wieczoru może. Wiem gdzie byłeś, każdy krok twój śledzę... Słyszałeś śpiew Leoniny i byłeś uniesiony... A! jam jeszcze zazdrosna! nie o tę kobietę, która się zowie twoją żoną, bo ty jéj kochać nie możesz, ale o tę Włoszkę, za którą tak tęsknym gnałeś wzrokiem.
— Jak to? już ci doniesiono!... i tu...
— Nie, widziałam to sama własnemi oczyma. Byłam skryta na chórze... bom wiedziała, że ty tam będziesz. Patrzałam na ciebie i omdlewałam z zazdrości! A! ty na nią tak patrzałeś chciwie temi oczyma mojemi!.. O!..
I wstrzymała się, piersi uciskając rękami.
— A! ja ani myślę o tém! zawołał Adam. Posłuchaj mnie. Ten wieczór był przyczyną okropnéj sceny między mną a Krystyną. Przychodzę ze skargą i po radę... Julio! ratuj mnie! Tyś mnie wyrwała z téj ciszy wiejskéj i rzuciła w ten świat okropny, przeciwko któremu stoję dziś bezbronny!
— A! inne ja dla ciebie marzyłam szczęście i życie!
— Tak! jam moją winą wpadł w tę przepaść! Ratuj mnie! Ta kobieta nie ma serca, nie zna litości; nie tai się, że mnie chce mieć tylko niewolnikiem swym i sługą. Wszystko co może obrazić, co może zgnieść bezbronnego człowieka, wylała na mnie i rzuciła z szyderstwem za próg, urągając mojéj bezsile... Powiedz, co mam począć? Zniosłem to, wycierpiałem, ale przebaczyć nie mogę, i znosić dłużéj nie potrafię!