Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/90

Ta strona została uwierzytelniona.

82
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

sze, którego wpływów się obawiała. Jedną rzecz byłaby może tolerowała dla przyszłości: większe zbliżenie się do świata i ludzi; ale młodość Adama, niedoświadczenie, niewyburzone namiętności, raczéj wstrzymane niż okiełznane, czyniły i to niebezpieczném.
I ona też miała niepokój w duszy: bo utrzymanie młodego męża w takich klubach, niepospolitém było zadaniem, wymagało z jéj strony nieustannego czuwania.
Na pokoje nowego kasztelaństwa zjechał się zaraz cały świat winszować im dostojeństwa; karety następowały jedne po drugich, komplementa kwaśne, cukrowe, mdłe, stęchłe, szyderskie, przełykać było potrzeba, choć większa ich część była bardzo niesmaczna i dławiła. Kasztelan nowy czuł mimowoli, że winszując mu godności, którą otrzymał, uśmiechano się z niego po cichu, że zwrócone nań tym wypadkiem oczy tłumu, dobywały z głębi zapomnienia wszystkie prawdy i plotki o jego przeszłości, młodości, pochodzeniu i t. p.
Zapomniane nieco wracały teraz z przyrostem i dodatkami świeżemi.
Między innymi gośćmi była i Julia. Adam się jéj widzieć nie spodziewał: zdumiał się przekonywając, ile miała mocy nad sobą; wiedział ile cierpiała, jak musiała być niespokojna, jakie w duszy nosiła piekło, a jednak przygnana formami świata, przybyła z pogodną twarzą, uśmiechnięta, prawie wesoła, udając zobojętniałą i znudzoną. Nikt w świecie z jéj powierzchowności nie mógłby się był domyślić, że drżała od stop do głowy, jakby rzucając się w otchłań piekielną. Była tak panią siebie, tak pewną! Z Krystyną uściskały się jak dwie siostry najczuléj się kochające: