Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/91

Ta strona została uwierzytelniona.

83
DOLA I NIEDOLA.

im draźliwsze były ich stosunki, tém żywiéj obie podwajały względem siebie grzeczność i oznaki przywiązania. Julia wszakże zabawiła tylko chwilkę, a gdy ją do wschodów odprowadzał Adam, wskazując kwiaty i udając rozmowę o kwiatach, szepnęła mu ostrożnie:
— Jutro, wieczorem, mam coś do powiedzenia. Jestem na drodze zdobycia tych środków, o których wspominałam — znajdę oręż przeciw niéj.
Potém zwróciła się jeszcze, przyjazném skinieniem głowy żegnając Krzysię — i wyjechała.
— A! jakże się strasznie zestarzała! odezwał się chór niewieści po jéj zniknięciu, przez pochlebstwo dla gospodyni. Ale to nie do uwierzenia! W roku przeszłym była jeszcze lub przynajmniéj wydawała się tak świeżą; a teraz co za zmarszczki! jakie czoło poorane! co za żółtość, zmęczenie! Biedna kobieta! musi cierpieć!
— Ale jeszcze prześliczna! przerwała te okrzyki gospodyni.
— A! ponętna — odezwał się ktoś starszy — wydaje mi się tak jak dobra młodziuchna aktorka przymuszona grać rolę staruszki... Z pod téj przybranéj fizyognomii wygląda życie i namiętność.
— Któż tam teraz panującym? cicho spytała pani podczaszyna tryumfującéj Krystyny.
— Tajemnica niezbadana! Jeżeli nie pułkownik, to książę... obaj stoją od dawna w szeregach wielbicieli, więc na któregoś koléj przyjść musiała. Książę jest młodszy jeszcze i zakochany widać w ruinach... il est antiquaire; pułkownik niedowidzi... Ale cicho! nie godzi się obgadywać: ja ją, mimo to wszystko, tak serdecznie kocham!
Na tém skończyła się rozmowa.