Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Druskieniki.djvu/116

Ta strona została uwierzytelniona.

ceny produktów są niesłychanie na nasz kraj wysokie, czasem trudność nawet bywa w nabyciu ich. Zarząd wód początkowo, dbając o wygody przybywających, usiłował sciągnąć tu kupców, przekupniów i potrzebnych do życia ludzi, ponętą monopolu.
Dziś gdy dostateczne zyski zapewniają ich od straty, czasby zapewne było dopuścić wszystkich do współzawodnictwa, na czémby zbierający się u wód niesłychanie zyskali.
Począwszy od muzyki, która tu jest jedna tylko i ma sobie zawarowane, że druga exystować przy niéj nie będzie, wszystko prawie w tenże sposób się utrzymuje. Jedna cukiernia, jeden piekarz, jeden traktjer i t. p. Chorzy, złe czy dobre, jakie jest, zmuszeni są nabywać, jest to nie tyle uciążliwém dla ludzi przemysłem się trudniących, co się bez przybycia tu obejść mogą, ile dla gości wystawionych na liczne, nieuchronne nadużycia. Sama nawet Zwierzchność zakładu musi nieustannie we wszystko wglądać, aby do ostateczności nie dozwolić się dopuścić monopolistóm; gdy współzawodnictwo byłoby w innym razie dostateczną rękojmią i cen umiarkowanych