zwać się może? Nikt zapewne. Jednego winy ojców, drugiego grzechy własne, innych nieopatrzność, innych wypadek, innych brak sztuki życia (bo życie nawet materjalne wielką jest przecie sztuką) pozbawiają drogiego zdrowia. A ono daje nam swobodę! Jestli chory swobodnym na jedną chwilę? W stanie bliższym dzikości, człowiek obraca się w przyrodzeniu jak ryba w wodzie, bezpieczny, pewien, że nic zwyciężyć go nie potrafi, gdy jest w pełni sił swoich; — w naszym tak zwanym stanie cywilizowanym dzieje się wcale inaczéj. Człowiek wydzielił się, odosobnił, wyłączył z przyrodzenia, i począwszy życie sztuczne, co chwila obawiać się musi wszystkich wpływów zewnętrznych. Przychodzim do tego, że żywioły życia: powietrze, woda, pokarm, ruch — wszystko nam szkodzi, wszystko nas chorobą nabawia.
Aż nareszcie zbolały, złamany, chory, człowiek, który zbytecznie o wychowaniu i wzmocnieniu ciała swojego zapomniał, upada wołając: ratunku!
Często za późno! Szczęście jeśli w czas jeszcze, gdy zapas sił ma w sobie, obejrzy się na to, że czas machinie, powłoce duszy, dać zbroję,
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Druskieniki.djvu/18
Ta strona została uwierzytelniona.