Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Druskieniki.djvu/27

Ta strona została uwierzytelniona.

piéj może niż u nas — choć w ziemi żółci się piasek i czérwieni kamień.
Kobryń, któremu bruk, szosse i kanały dają pozór czegoś daleko porządniejszego niżeli jest w istocie, witamy nareszcie. Nowy kościoł uderza oczy i mile przypomina, że jeszcze dziś są ludzie, co Bogu dom postarali się postawić. Osobliwsza rzecz, że wśród natłoku fabryk, znalazło się miejsce i pieniądze na kościoł, że duch industrijalny i kupiecki nie zewszystkiém zabił nas jeszcze na duchu religijnym, bez którego niéma życia, niéma przyszłości dla narodów. Napróżno szukamy oczyma w Kobryniu zamku, którego lustracja w XVI wieku już upadek objawiała. Natomiast rzeka dawniéj zwana Muchą, zmieniła się w kanał spławny, a droga brukowana leci ztąd na dwie strony. Wkrótce woda i droga sprowadzą tu życie czynniejsze. Dotąd przecie Kobryń jest jedném z lichszych powiatowych miast, i prócz niewielkiéj ilości murowanych budowli, cały z drzewa tylko, zabudowany dosyć mizernie.
Z Kobrynia krajem wioskami małemi przeciętym, drogą posypaną coraz gęstszym kamieniem, suniemy się ku puszczy Kobryńskiéj. Jest to resztka