Grodna, tém piaski większe, a widoki posępniejsze i dziksze. Mijamy Brzostowicę wielką, któréj kościoł murowany, dwa tylko niewyśmienite obrazy Chodkiewicza i żony jego Monwidównéj zawiera; daléj Brzostowicę małą (jest jeszcze i trzecia). Tu pejsaż prześliczny! kościołek otoczony drzewami na wzgórzu; w dali dwór z ogrodem, daléj jeszcze góry płowe, pola żółte, gaje sine. Ranek prześliczny znęcił mnie wysiąść z powozu i przejść pieszo mimo kościołka, do którego właśnie zbliżał się na prostym wozie w sosnowéj trumnie wieziony umarły, naprzeciw którego wychodził Xiądz siwowłosy.
mało dotąd uwagę uczonych na siebie zwracały. Z tém większą więc przyjemnością wyglądamy wkrótce mającej się na widok publiczny ukazać Historyi lasów litewskich przez Kapitana Dałmatowa, Guberuskiego Leśniczego Grodzieńskiego, który tę trudną pracę z wzorową gorliwością przedsięwziął Uczony ten mąż wydał już w roku przeszłym obszérną, dokładną i nader zajmującą rosprawę o Żubrach i polowaniu na nie, która lubo u nas jeszcze zbyt mało znana, zjednała autorowi zaszczytne przyznanie medalu przez Towarzystwo Zoologiczne w Londynie. Tak to za morzem nawet prędzéj oceniają zasługi uczonych w naszym kraju, aniżeli my sami dostrzedz je zdołamy!