teraźniejszego, o rys fizjognomji Druskienik, o fizjologją wód naszych.
Logicznie więc wypadałoby zacząć od opisu miejsca; tak uczyniemy.
Przyjeżdżającemu od strony Grodna, ukazuje się miasteczko na płaszczyznie piaskowatéj, zarosłéj sośniną gdzieniegdzie, otoczonéj sosnowemi i jodłowemi w oddaleniu lasami; w pośród którego naprzód uderza murowany kościołek. Sliczna to myśl była, że się chorzy jakby Bogu dziękując za zdrowie, na dom modlitwy złożyli; jest nawet widoczna w architekcie pretensya do ozdobnéj budowy; na nieszczęście jakiś zły duch kierował ołówkiem artysty, który niefortunną kopułką bez żadnéj proporcyi zakończył dosyć znośny kościołek. Mińmy więc ten gotyk nowy stojący na obszérnym placu, a jedźmy daléj w miasteczko.
Tuż poczynają się już porządne bardzo domki i domy drewniane, po większéj części szare z okiennicami białemi schludnie i pięknie wyglądające. Przed niektóremi rozpięte verendah, osłaniają ganki, a brzozy i topole ocieniać poczynają domostwa. Wszędzie prawie pod nogami piasek niemiłosierny. Ale któż wie czy i on nie jest tu
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Druskieniki.djvu/46
Ta strona została uwierzytelniona.